czwartek, 5 stycznia 2012

Jak zostać klasykiem? Krótka historia anarchii w muzeach


Pamiętacie słynne prowokacje Banksy'ego, który kiedyś przemycał i wieszał swoje prace w najsłynniejszych muzeach świata takich jak Tate w Londynie i MoMa w Nowym Yorku? Teraz również Wrocław doczekał się swojego prowokatora.
Andrzej Sobiepan, student IV roku malarstwa wrocławskiej ASP, wszedł do Muzeum Narodowego we Wrocławiu i powiesił tam swój obraz. Po trzech dniach ( sic!) pracownicy muzeum zauważyli nielegalny eksponat. Młody artysta wykorzystał moment nieuwagi pracownika ochrony i przywiesił na jednym z filarów swój obraz pt.: "Polska Biała Zwisłoucha". Dzieło zawisło w Galerii Sztuki Współczesnej, obok prac m.in. Witkacego, Strzemińskiego, Stażewskiego.



Muzeum Narodowe we Wrocławiu, fot. youtube.com

Czy to dobry sposób, żeby wypromować własną twórczość?
Jedno jest pewne, sposób niezbyt nowy.

Zdarzały się i w Polsce już takie akcje. W 2006 roku Kamil Sipowicz zawiesił swój obraz "Apollo" w warszawskiej Zachęcie. Artysta obwieścił później w artystycznym komunikacie: "Wyjąłem młotek, gwóźdź oraz obraz z pod kurtki. Wbiłem gwóźdź i zawiesiłem obraz. APOLLO wisiał na wystawie Malarstwo Polskie XXI Wieku przez godzinę. Przez godzinę ja także byłem malarzem XXI wieku. Potem niestety zareagowano na zarejestrowaną przez telewizję przemysłową akcję i zdjęto APOLLA !". Twierdził również, że każdy Polak ma prawo być Malarzem XXI Wieku. Sipowicz otwarcie zachęcał do akcji "dowieszania" swych dzieł, gdzie się da.

Jeśli miałabym wybierać, to spośród polskich "sensacji tej kategorii" najbardziej podobała mi się akcja, którą też w 2006 roku ale jeszcze wcześniej niż Sipowicz zorganizował Rahim Blak. 23-latek wraz ze swoim wykładowcą z ASP, wykorzystał jeden z punktów regulaminu muzeum, mówiący o tym, że zabrania się wynoszenia pracy, która została już wniesiona do muzeum. Tak twórczość Blacka trafiła do kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie. Działanie konkretne i przede wszystkim skuteczne.

Młodzi twórcy twierdzą, że na wystawach brakuje dzieł ich rówieśników, artysta dopiero po śmierci może doczekać się swojego miejsca w Muzeum Narodowym, a ekspozycje muzealne są w jakimś sensie martwe. "Manifest", czy raczej "żart" Andrzeja Sobiepana nie przepadnie w magazynie Muzeum Narodowego. Placówka zdecydowała się eksponować go przez pewien czas w kawiarni muzealnej, a potem przekazać na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Chwilowa sława, szum w internecie, krótka wzmianka pojawia się nawet na BBC.

Czyżby wydarzył się kolejny zakończony sukcesem akt artystycznego terroru wymierzonego w instytucje muzealne? W tym kontekście można pogratulować dyrektorowi Muzeum Narodowego zgrabnej puenty: "Przekonanie młodego artysty, że "trzeba umrzeć", żeby trafić do zbiorów muzealnych, jest błędne. Wielu autorów, których prace pokazujemy, żyje i cieszy się dobrym zdrowiem (w Galerii Sztuki Współczesnej są obecni m.in. Katarzyna Kozyra, Paweł Althamer, Leon Tarasewicz). Młodemu artyście również tego życzę." A ja dopisuję się do tych życzeń.
Katarzyna Kucharska


Udostępnij

Artykuł powstał we współpracy z Galerią Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej
www.napiorkowska.pl

Zapraszamy Państwa także na strony poświęcone sztuce: 
www.artissimo.pl – wystawy, artyści, wydarzenia

Blog Justyny Napiórkowskiej- zwycięski blog w dziedzinie kultury w konkursie Blog Roku 2010 :
www.osztuce.blogspot.com

Wszystkie prawa zastrzeżone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz