środa, 22 lutego 2012

Miasta Edwarda Dwurnika

 
Polską rzeczywistość Dwurnik przenosi na płótna już niemal od pół wieku. Ma już na koncie trzy, a może nawet cztery tysiące płócien i kilkakrotnie więcej rysunków. Jego twórczość ma w pewnym sensie wartość narodowego pamiętnika. Wiele zaułków miast, które malarz kiedyś przeniósł na płótno, już nie istnieje. Nie ma takich samochodów, czy innych szczegółów codzienności
Miejskie pejzaże maluje od początku. Jeszcze jako student jeździł z miasta do miasta i rysował gęste od budynków i ludzi place, ulice. Od początku też lubi błękit pruski – to firmowy kolor Dwurnika. – Nigdy mi się nie znudził. Mocno oddziałuje – tłumaczy. W PRL nie było dużego wyboru farb i pewnego razu malarz wziął ze sklepu dla plastyków to, co akurat było dostępne, czyli paskudny błękit pruski i biel. Szybko go oswoił i zaczął malować obrazy monochromatyczne.


Miasta dość prędko weszły do kanonu tematów malarstwa europejskiego, niestety arcydzieł powstało niezbyt wiele. Miasto jako samodzielny temat w sztuce, jeszcze nie nowożytnej, pojawiło się w Sienie u Ambrogio Lorenzettiego. Najpierw w tle wielkiego fresku ilustrującego "Dobre i złe rządy". Potem na niewielkich obrazkach będących fragmentami niezachwianej mapy świata, wiszącej niegdyś w sieneńskiej signorii, na której widniała twierdza i miasto otoczone murem i zamek nad zatoką. "Oba widoki są ujęte z góry pod kątem 45 stopni i tak, że nieba nie widać wcale. Są poza tym puste, pozbawione ludzi." Z XV wieku pochodzą trzy widoki "Miast idealnych" o nie dającym się ustalić autorstwie. Powstały zapewne w Urbino, w kręgu mecenatu księcia da Montefeltre. W wieku XVII malarstwo wedut zagościło na dobre w sztuce Północy, a najpiękniejszym i nieprześcignionym w swym realizmie pozostaje Vermeera "Widok Delft". Wreszcie XVIII stulecie można nazwać wiekiem malarstwa wedutowego. Tworzy wówczas rzymski klasycysta Pannini i Wenecjanie: Canaletto, Belotto, i najsubtelniejszy z nich Francesco Guardi. Wraz z końcem wieku XIX żywioł miasta stał się częstym tematem impresjonistów - Pissarra i Moneta. Czym innym jest miasto, siedlisko zła na obrazach ekspresjonistów. "Metropolis" Georga Grosza, miasto moloch, rozpalone do czerwoności ludzkimi namiętnościami, jest już tylko uwspółcześnioną wersją piekła. Malarska wizja miasta przetoczyła się drogą wytyczoną przez Goethego w Fauście - "z nieba przez świat do samych piekieł".


Miasta Dwurnika unoszą się ponad własnymi pierwowzorami na kształt i podobieństwo "Niewidzialnych miast" Italo Calvino. Są i nie są zarazem tym, czym są. To, co namalowane, czy może raczej to, co służyło za wzór błękitnej wersji Wenecji, Warszawy czy Wiednia było tylko odskocznią niezbędną, by móc unieść się ponad. Wkroczyć w błękit to trochę tak, jak znaleźć się po drugiej stronie, po tej, gdzie niemal wszystko jest możliwe, gdzie rządzi sen.

Justyna Kiraga

Fot. 1. Edward Dwurnik, "Poznań", 2011, Galeria Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej, 
Fot. 2. Edward Dwurnik, "Stadion Dziesięciolecia", 2008, Galeria Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej, 
Fot. 3. Edward Dwurnik, "Św. Anna", 2012, Galeria Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej, 


  Udostępnij

Artykuł powstał we współpracy z Galerią Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej
www.napiorkowska.pl

Zapraszamy Państwa także na strony poświęcone sztuce: 
www.artissimo.pl – wystawy, artyści, wydarzenia

Blog Justyny Napiórkowskiej- zwycięski blog w dziedzinie kultury w konkursie Blog Roku 2010 :
www.osztuce.blogspot.com

Wszystkie prawa zastrzeżone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz