
Max Liebermann, Lovis Corinth i Max Slevogt, trzej wielcy mistrzowie niemieckiego impresjonizmu, goszczą tego lata w upalnej Kolonii. Pośród wielu innych, łączyła ich również wspólna malarska pasja: jakże często oni uciekali w świat swych krajobrazów… Lovis Corinth najchętniej malował Alpy tyrolskie i Jezioro Walchensee, ale nie stronił też od pejzaży śródziemnomorskich; malował również widoki miast i zaludnionych ulic. Max Liebermann z początku upodobał sobie krajobrazy holenderskie, ale potem największą uwagę poświęcał już widokom swego wspaniałego ogrodu nad berlińskim Jeziorem Wannsee. Z kolei Max Slevogt zwykł był rozkoszować się pejzażami nadreńskiego Palatynatu, ale także widokami pięknej wyspy Capri i motywami Egiptu.
Malowali podróżując i wypoczywając. Do krajobrazów, które sobie upodobali, powracali po wielekroć w ciągu swojego życia. Zwykle nie malowali pejzaży na zamówienie, ani z myślą o ich sprzedaży. Dlatego też w dorobku artystycznym tej wielkiej trójcy niemieckich impresjonistów krajobrazy stanowią swoistą oazę wolnego ducha, bardzo osobistego spojrzenia na otaczające ich piękno oraz świadectwo ich przywiązania do śladów, jakie pozostawili po sobie w każdym z tych utrwalanych zakątków świata.
Fotografia: materiały prasowe
Źródło: informacja prasowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz