niedziela, 20 stycznia 2013

"Manon Lescaut" Trelińskiego w Brukseli



Twórczość Giacomo Pucciniego łączy w sobie tradycje muzyki włoskiej i zdobycze opery niemieckiej. "Manon Lescaut" to trzecia opera włoskiego kompozytora, i pierwsza, która odniosła międzynarodowy sukces. Jej premiera odbyła się 1 lutego 1893 roku w Teatro Regio w Turynie.  To właśnie wtedy Puccini po raz pierwszy użył powiększonego i wzbogaconego składu orkiestry, której instrumenty potraktował solistycznie, co było nowością we włoskiej operze. Wprowadził także motywy przewodnie, wyraźnie inspirując się dramatami muzycznymi Wagnera. Jest to więc w pełni dojrzała, wybitna opera i jako taka została entuzjastycznie przyjęta. Pierwsze publiczne wykonanie „Manon Lescaut” okazało się spektakularnym sukcesem – po premierze, publiczność zgotowała aż 30 owacji na stojąco, a fenomen tej opery, mimo upływu lat, nadal nie słabnie. Podstawą libretta stała się popularna powieść Abbé Prévosta, na kanwie której powstało kilkanaście innych oper, m.in. słynna "Manon" Jules'a Masseneta. Operę Pucciniego uznaje się za narodziny weryzmu, który zamiast baśni i historii sprzed wieków, pokazywał na scenie codzienną rzeczywistość i ówczesne problemy społeczne, przenosząc na deski sceny prawdę i realizm.

Po 37 latach nieobecności, to wielkie dzieło powraca na deski opery w Brukseli. 24 stycznia odbędzie się premiera „Manon Lescaut” w Theatre La Monnaie. Reżyserem opery jest dyrektor artystyczny Polskiej Opery Narodowej - Mariusz Treliński. „Manon Lescaut" będzie jego debiutem na tej słynnej w Europie scenie operowej, w koprodukcji z Polską Operą Narodową.


Polscy widzowie mogli oglądać tę operę w październiku i listopadzie w Operze Narodowej w Warszawie.  Mariusz Treliński zapowiada, że nie dokona jej prostego przeniesienia do Brukseli.  Zaprezentuje miasto tętniące własnym życiem, zagubionych w nim ludzi i podróż... Podróż ta ma jednak wymiar symboliczny, gdyż odbywa się bowiem we wnętrzu głównego bohatera, którym jest kawaler Des Grieux - szaleńczo zakochany młody chłopak. Polski reżyser znany jest z plastycznego języka, dynamiki przedstawienia, oraz osadzenia  dawnych historii we współczesnym kontekście kulturowym i społecznym. Przewrotność, ale też karkołomność idei Trelińskiego polega na tym, że Manon fizycznie... nie istnieje. Jego inscenizacja to opowieść o fantazmatach, zauroczeniu, wręcz obsesji Des Grieux. Treliński wyjaśnia: "zakochany mężczyzna kreuje obiekt pożądania i właściwie rozmawia ze swoją wyobraźnią". Manon to femme fatale, która siedzi w głowie zakochanego. Chłopak idealizuje kobietę, która staje się projekcją jego wyobraźni. A zatem, kim jest w tym spektaklu Manon? Odpowiedź nie jest oczywista. Za każdym razem jest kimś innym: kokietką, femme fatale, obiektem pożądania, uzależnienia, w końcu zaś ofiarą, która nie potrafi zmienić swego losu. Niszczy siebie, a przy okazji doprowadza do destrukcji mężczyznę, którego stała się ideałem.


W operze Pucciniego, opartej na oświeceniowej powieści A.F. Prévosta, Manon jest piękną nastolatką, w której do szaleństwa zakochuje się młody kawaler des Grieux. Niestety, ślicznotka wpadła też w oko bogatemu poborcy podatków Gerontowi. Manon i des Grieux uciekają. Gdy po paru latach dziewczynie nudzi się wspólne, lecz ubogie życie, chętnie zostaje utrzymanką Geronta. Później jednak znów ulega miłosnym namowom des Grieux, ostatecznie wraz z nim trafia na katorgę do Ameryki, jako złodziejka, oddana w ręce żandarmów przez zazdrosnego starca. I tam właśnie, na zamorskiej pustyni Manon umiera w ramionach ukochanego kawalera.

Autorskie odczytanie tekstu sprzed lat nie jest w operze niczym nowym. Każda historia, po którą sięga Treliński, musi mieć współczesny kontekst. Powinna być częścią naszego świata, historią, która dzieje się tu i teraz. Reżysera nie interesuje klasyczne odtwarzanie librett, snuje więc opowieści portretujące także jego samego. „W każdej historii staram się przeniknąć do psychoanalitycznego lub mitycznego poziomu, który leży u jej źródeł. Powieść Abbe Prevosta wiele lat temu była szokująca. Ja chcę ten skandal przenieść do współczesności. Pracując na samej historii dzisiaj, chcę pokazać jej niezmienną energię, aurę. Nastroje się zmieniają, ale natura ludzka pozostaje taka sama.(…) Dlatego zawsze staram się rozszyfrować istotę danej historii i zobaczyć jak przekłada się ona na współczesną rzeczywistość, jak działa w naszym świecie, w naszych mediach, kulturze i marzeniach.” [1]

Krytycy uważają, że Mariusz Treliński nadał operze nową dynamikę, odświeżając styl tej formy sztuki. Dzięki temu inscenizacje nabrały życia i stały się bardziej dostępne dla mniej wyrobionych miłośników opery. "Przyszedłem do opery z zewnątrz. Miałem dwa cele: zburzyć sentymentalizm, kicz panujący w operze, a przede wszystkim otworzyć ją na współczesność, dać jej dynamikę i temperaturę naszych czasów. Wielbię operę jako gatunek, ale nienawidzę tego, co się z nią stało. Opera głucha na to, co się dzieje wokół nas, stała się sztuką muzealną. Nie ma w niej śladu współczesnych prądów estetycznych, tj. instalacji, prawdziwie nowoczesnego malarstwa, architektury. Piękno tradycyjnej muzyki zestawione z tą estetyką tworzy prawdziwie elektryzującą mieszankę".[2]
 

Podobnie jak w operze w Warszawie, scenografię do Belgijskiej opery „Manon Lescaut” przygotuje Boris Kudlička.  Jego realizacje cechuje wspaniały styl wizualny, charakteryzujący się dbałością o szczegóły scenograficzne i budującym atmosferę oświetleniem. Z pewnością ogromny wpływ na twórczość Kudlički miał jego wieloletni mistrz - scenograf i malarz Andrzej Kreütz Majewski. Dokonania głównego scenografa Teatru Wielkiego nie były związane z nowoczesnymi nurtami, które do tej pory tak zajmowały Kudličkę. Przy Kreützu-Majewskim Kudlička wzbogacił swoje scenograficzne horyzonty i poznawał kulisy pracy w teatrze. Kreutz Majewski po latach wybrał malarstwo, w którym sam był sobie panem i nie musiał się liczyć z ograniczeniami, jakie na każdym kroku narzucają warsztaty teatralne.

To, co z pewnością łączy esencję opery "Manon Lescaut" z twórczością Trelińskiego, Kreütza Majewskiego i Kudličkę, to klimat dekadencji, przemijania, nietrwałości i "wyrafinowanym smak, przenoszący apokaliptyczną wizję zagłady, niesioną przez mechaniczne jak i organiczne potwory, w smutny świat najczystszej poezji".[3]

MANON LESCAUT
Giacomo Puccini (1858 - 1924)
Mariusz Treliński & Carlo Rizzi
Théâtre Royal de La Monnaie, Bruksela
Premiera: 24 stycznia 2013



Justyna Kiraga
Źródło: www.lamonnaie.be
Cytaty: [1] tłumaczenie z: www.lamonnaie.be, [2] www.culture.pl, [3] www.napiorkowska.pl
Fotografie: www.lamonnaie.be:
Fot.1: Karl Forster, Brandon Jovanovich (Des Grieux) Eva-Maria Westbroek (Manon Lescaut).
Fot.2: Karl Forster, Giovanni Furlanetto (Geronte de Ravoir) Aris Argiris (Lescaut).
Fot.3: Karl Foster, Eva-Maria Westbroek (Manon Lescaut).
Fot.4: Mariusz Treliński, autor: Jacek Poremba.
Fot.5: Karl Forster, Brandon Jovanovich (Des Grieux) Aris Argiris (Lescaut) Guillaume Antoine.


Udostępnij

Artykuł powstał we współpracy z Galerią Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej
www.napiorkowska.pl

Zapraszamy Państwa także na strony poświęcone sztuce:
www.artissimo.pl – wystawy, artyści, wydarzenia

Blog Justyny Napiórkowskiej- zwycięski blog w dziedzinie kultury w konkursie Blog Roku 2010 :
www.osztuce.blogspot.com

Wszystkie prawa zastrzeżone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz