poniedziałek, 11 lipca 2011

Janko Muzykant? Giotto? czyli: Rzecz o Bolesławie Biegasie







Bolesław Biegas urodził się w Koziczynie - małej wiosce na Mazowszu, 29 marca 1877 roku. Sierota. Jako dziecko pasł owce i modelował figurki. Jego "dziełkami" najpierw zainteresował się wiejski proboszcz, potem kręgi środowiska warszawskiego. Prasa okrzyknęła go "nowym Giottem", nawiązując do legendy o znanym twórcy fresków, którego, zupełnie przypadkowo, odkrył Cimabue. Mistrz zobaczył rysunki owiec wykonane przez Giotta, wówczas - młodego pastuszka, i przyjął go do swojego warsztatu.
Środki na rozpoczęcie studiów w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych zebrano w ramach publicznej subskrypcji. Edukacja nie trwała długo - już w 1901 roku Biegas został wykluczony ze szkoły za sprawą kontrowersyjnej rzeźby Księga Życia. Ta sama praca zainteresowała przedstawicieli Secesji wiedeńskiej, którzy zaprosili go do uczestnictwa w jej X-tej wystawie. W tym samym roku Biegas został członkiem prestiżowego towarzystwa, na czele którego stał Gustav Klimt. Biegas wziął udział w VII Międzynarodowej Wystawie w Monachium, a już pod koniec 1901 roku przeniósł się na stałe do Paryża, gdzie zmarł w 1954 roku.


Życie Bolesława Biegalskiego to doskonały materiał na powieść. Wpisuje się w schemat "od pucybuta do milionera", z licznymi tarapatami i przeszkodami na drodze do lepszego świata. Rodzina Biegasa pochodziła ze zubożałej szlachty, ale na skutek polityki rosyjskiego zaborcy, zostali zepchnięci w szeregi chłopstwa. Biegas jako dziecko zajmował się pasaniem bydła, jako siedmiolatek zaczął lepić figurki z gliny i rzeźbić pasterskie kije. Jego wyobraźnia zapuściła korzenie w mazowieckiej ziemi. W pamiętniku pisał:

"Patrzyłem z okien naszego domu na te jarzące światłem widoki i snułem w myślach tęsknotę dziwną do słońca – światła wiecznych tajemnic. Brałem do ręki glinę zwilżoną, zlepiałem kształty onych to marzeń, lecących w dale z szelestem wiosny kwiatów dzwoniących"

Śmierć brata i ojca odcisnęła piętno na młodym chłopcu.

"Już żyłem tylko wrażeniem wspomnień tych dni okropnych, które zmieniły spokój i szczęście w chaos kłopotów i nędzy straszliwej. Dłużnicy wszystko z domu zabrali i skrzypce nawet, pamiątkę drogą.
A głód i zimno wsiąkało w domek naszej rodziny. Ja i siostra i brat mój starszy, siedzieliśmy razem głodni, spłakani – a dłużnik resztę naczyń i sprzętów zabierał ze sobą… Matka, jak wryta stała bezsilna – w rozpaczy, smutku – nic nie broniła – zastygła we łzach znanego bólu, tylko cierpiącym"

Matka niedługo potem zmarła, chłopcem opiekowała się siostra. Biegas terminował u szwagra-stolarza, nie przestawał rzeźbić. Zdolnego sierotę dostrzegł miejscowy proboszcz, któremu - z pomocą parafian - udało się wysłać osiemnastolatka na naukę do Warszawy. Niestety, Biegas trafił do nie pozwalającego rozwinąć skrzydeł Antoniego Panasiuka i szybko wrócił do rodzinnej wsi. Tak opisywał koleje swego losu sam Biegalski, w życiorysie opublikowanym w "Prawdzie" (pisowna autentyczna):

"Od 7 laty życia zaczołem, robić kozikiem z drzewa rozmaite figurki i gliny […] Jednegorazu przyszedł raz do mego szwagra od Księdza Rzewnickiego furman który wzioł jedno figurkie napokazanie […] I następnie Ksiądz Rzeźnicki zaprosił kilku panów i Ksiedzy których bardzo dziwiło że chłopiec beznauki potrafił tak wyrobić. I zaraz zrobili składke i ksiądz Rzewnicki zawiuz mie do Warszawy do pana Panasuka, który mie miał uczyć. I wpoczątkach dał mi nogi od stołów rzeźbić i to nauka była dalsza i ja raz po kryjomu zaczołem robić Świętgo jana Nepomucena to on jak to panasuk wydar mi zręki i kazał spalić. I jak panasuk figurę zrobił to musiałem wyslufowac i ja uczyłem się slufowania […]"


Proboszcz poprosił o pomoc znanego społecznika i działacza - lekarza Franciszka Rajkowskiego. Gdy młody artysta był pod jego opieką, odwiedził ich Aleksander Świętochowski. Wiejski chłopak zachwycił go swoim talentem, wydał mu się nowym Giotto. Świętochowski zmienił nazwisko Biegalskiego na Biegas - pragnął podkreślić tym jego autentyczną chłopskość. Biegas to w języku starpolskim "biegacz" - pastuszek sprintem wbiegł na scenę artystyczną. Świętochowski pisał o nim w wielu artykułach - pomoc początkującemu artyście stała się "akcją społeczną" i realizacją pozytywistycznego programu. Świętochowski pisał:

"[…] jeżeli istnieją agenci, którzy wyszukują karłów, ludzi z owłosieniem zwierząt, z głowami psów i ptaków słowem wszelkiego rodzaju, czemu nikt nie stara się o wynajdywanie geniuszów i talentów? Jestem przekonany, że gdyby tym ostatnim nie pozwolono marnieć i przepadać, lecz zbierano ich i kształcono, obecny kryzys najwyższej cywilizacji należałby do odległych wspomnień ludzkości"

Ogłoszoną subskrypcję na kształcenie Biegasa poparło wiele warszawskich pism - w ten sposób zebrano środki na rozpoczęcie edukacji artystycznej w Szkole Sztuk Pięknych w - należącym wówczas do Austrii - Krakowie. Biegas studiował na Oddziale Rzeźby, którego dyrektorem był Julian Fałat. Z początku odznaczany medalami, pilny i zdolny student został wyrzucony w 1901 roku jako burzyciel Akademii Sztuk Pięknych. Wszystko za sprawą rzeźby "Księga życia". W tym samym roku wyjechał do Paryża. Nie podjął tam studiów - wreszcie poczuł się wyzwolony z nakazów i opieki protektorów. W swojej pracowni na Montparnassie wyrzeźbił na przestrzeni zaledwie kilku miesięcy 20 rzeźb. Jego twórczość szła w kierunku uproszczenia formy (seria silnie zgeometryzowanych reliefów), równolegle pracował nad dziełami ekspresjonistycznymi. Obracał się w "towarzystwie" - jego przyjaciółmi stali się Olga Boznańska, Antoni Potocki, Stanisław Gierzyński, Jan Lorentowicz... Jego nowi mecenasowie - małżeństwo Trutschelów - traktowali Biegasa jak własnego syna, dbali o rozwój artystyczny i wspierali finansowo.
Kolejny rok pobytu w Paryżu zbliżył Biegasa do kręgu symbolistów francuskich - niektórzy uważali, że jest lepszy od samego Rodina. Na ziemiach polskich przyjmowano Biegasa z rezerwą; Świętochowski zamartwiał się kierunkiem, w który poszła twórczość jego dawnego podopiecznego:

"Nie posłuchałeś naszej rady, to posłuchasz nędzy swojej… trzeba było ci korzystać z datków naszych i do szkoły chodzić jeszcze, bo to przecie nie są żarty, lada chwila możesz znaleźć się na bruku […] tak pracować jak my chcemy – w guście ładnym i klasycznym. Bo te rzeźby, co ty robisz, to są dotąd nic nie warte…Trzeba nie być uparciuchem, trzeba słuchać starszych – mających już doświadczenie"


Paryscy mecenasi rzeźbiarza uznali Świętochowskiego za nieoświeconego dziennikarzynę.
Tymczasem Biegas podupadł na zdrowiu - zaniepokojeni Trutschelowie zabrali go do swego majątku w Masłówce pod Kijowem. Tam podjął pierwsze próby malarskie, a także napisał dramat "Księżyc". Po pierwszej wojnie światowej to właśnie te dwie gałęzie sztuki rozwijał przede wszystkim. W latach 1914-18 stworzył cykl kilkudziesięciu obrazów "Wampiry wojny", potępiających jej bezmyślność i bezwzględność.

W 1909 roku Biegas związał się z hinduską księżniczką Perinette Khurshedbanoo A.D. Naoroji, czym nieco podpadł Trutschelom. Mimo tego baronowa uczyniła go jedynym spadkobiercą całego majątku już w 1929 roku (na 10 lat przed śmiercią).



Sława, hinduska księżniczka, niebywały awans społeczny, potężny spadek, talent - wszystko to mogłoby się składać na bajkowe życie z happy endem, stało się jednak inaczej. Postać Biegasa już na początku lat 30. zaczęła odchodzić w zapomnienie. Artysta popadł w zgorzknienie, coraz bardziej doskwierała mu samotność. Nie miał żony, dzieci... Żył w skrajnie prymitywnych warunkach. Martwił go również powojenny los Ojczyzny. Zbliżył się do kręgu emigracji polskiej. Zapisał swój majątek Towarzystwu Historyczno-Literackiemu w Paryżu. Zmarł na emigracji w 1954 roku.



Prace artysty możemy oglądać w Muzeum Mazowieckim w Płocku (wystawa stała - http://napiorkowska.blogspot.com/2011/05/bolesaw-biegas-malarstwo-i-rzezba-w.html) oraz w Villa la Fleur w Konstancinie-Jeziornej (do 11 lipca)



Katarzyna Duda



ŹRÓDŁA - WARTO ZAJRZEĆ!

biegas.pl

http://www.kaczorowska.com/index.php?numer=8&nr=2&idpr=9 - artykuł p. Teresy Kaczorowskiej: Bolesław Biegas, pupil Aleksandra Świątochowskiego

http://magazyn.culture.pl/pl/culture/artykuly/os_biegas_boleslaw

http://www.muzeumplock.art.pl/index.php?s=galeria_rzezby_i_malarstwa_boleslawa_biegasa

http://www.rp.pl/artykul/2,683971-Boleslaw-Biegas.html

Fotografie:
Fot. 1: Bolesław Biegas: Portret sferyczny, 1918 (http://artyzm.com/obrazy/)
Fot. 2: Bolesław Biegas: Święty Franciszek, 1922 (http://www.polishartworld.com/news.php?lang=pl&nId=310&iId=1107)
Fot. 3: Bolesław Biegas: Wszechświat, 1902 (http://www.imnk.pl/gallerybox.php?dir=XX044)
Fot. 4: Biegas w swojej paryskiej pracowni ok. 1906 roku (http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/51,35635,6556448.html?i=0)
Fot. 5: Bolesław Biegas: Hinduska, 1912 (http://artyzm.com/obraz.php?id=10959)


Polecamy Państwa uwadze także poświęcony sztuce blog Justyny Napiórkowskiej. Blog ten został finalistą konkursu Blog Roku 2010. Blog "O sztuce" : http://www.osztuce.blogspot.com

2 komentarze:

  1. Wreszcie dowiedziałam się dlaczego większość prac Biegasa jest taka przerażająca. Oglądałam je właśnie w Płocku zwabiona kolorowym obrazem (w poście nr1), a po wyjściu miałam mieszane uczucia, do tematyki najbardziej, nie do talentu. Żona z Indii - teraz wiem, skąd seria hinduskich kobiet i zamków. Dzięki za wiadomości

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy! Każdy twórca przekłada własne doświadczenia na język sztuki, żadna kreska nie powstała bez powodu... I niekoniecznie chodzi tu o sublimację (żeby nie narazić się przeciwnikom psychoanalizy ;) Pozdrawiam, KD

    OdpowiedzUsuń